Chodzi to takie po ulicach, korytarzach, komputerach i się błaźni. Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Pięć. Pięć, policzone. Kategorie znaczeń i takie inne nadinterpretacje osób postronnych mogą być jednoznaczne. Nadinterpretacje osób zainteresowanych są oczywiste i komentarza nie wymagają. A niedopowiedzenia bardziej emocjonujące być mogą chwilami.
Gdzieś w tym wszystkim musi być moja głowa. Rozsądek jakiś szalony czy szaleństwo jakieś świadome. Szukam, szukam, szukam. I nic. Panować nad sytuacją ponad wszystko, nie patrząc na resztę błaznów. Jesteśmy dorośli. Dorośli się tak nie bawią, bejbe.
1 gru 2008
28 lis 2008
I'd like to go where all the strange ones go
Jakoś tak nienaturalnie trochę przesadnie pobyć chwilę samemu. Zimno na dworze, pięknie na świecie. O, na takim świecie to się dzieje. Mało tego - w takim Toruniu to się dzieje! Ba! W moim świecie to się dopiero dzieje! A bo memu dzisiejszemu światu tak naprawdę niewiele trzeba do szczęścia. Ostatnio wszędzie bowiem taka jakaś wrzawa, taki chciany niekontrolowany chaos, takie zamotanie totalne, takie sytuacje nigdy wcześniej nieprzeżyte, tacy ludzie kolorowi i nierozgryzieni. Takim jak ja potrzebna jest od czasu do czasu zmiana środowiska. Gdy napięcie między mną a ludźmi sięga zenitu i atmosfera jest rozrzedzona jak nigdy przedtem. Wtedy pora powiedzieć sobie - stop. A ja nie kombinuję, nie chce mi się. I pojawiam się w nowym miejscu w nowym czasie. Nieodpowiedzialnie paląc czasami za sobą mosty. Zanik inteligencji emocjonalnej.
No i są nowi ludzie, całe tłumy. Mówiąc szczerze - w końcu tak jakoś zaczynam oddychać. I na studia inaczej też patrzę. Lubię czasami pójść na wydział, czego w zeszłym roku nie mogłabym powiedzieć.
Bo nie można wszystkiego na raz i za dużo. Nagromadzenie ludzi i miejsc odbija się na mnie prędzej czy później.
Taka prawda.
A teraz dobrze jest. Depresja jesienna wyleczona dniem wczorajszym - najdziwniejszym i najwnętrznym i najbardziej wyczerpującym zarazem.
Przeweselnie.
Live for the right things, be with the right ones,
Or they'll hold you down, they'll turn your world around
Lalalalala :-)
No i są nowi ludzie, całe tłumy. Mówiąc szczerze - w końcu tak jakoś zaczynam oddychać. I na studia inaczej też patrzę. Lubię czasami pójść na wydział, czego w zeszłym roku nie mogłabym powiedzieć.
Bo nie można wszystkiego na raz i za dużo. Nagromadzenie ludzi i miejsc odbija się na mnie prędzej czy później.
Taka prawda.
A teraz dobrze jest. Depresja jesienna wyleczona dniem wczorajszym - najdziwniejszym i najwnętrznym i najbardziej wyczerpującym zarazem.
Przeweselnie.
Live for the right things, be with the right ones,
Or they'll hold you down, they'll turn your world around
Lalalalala :-)
22 lis 2008
Puka puka głową w mur
Coraz częściej młodzieńcze ideały odchodzą w cień. To znaczy moje ideały. Moje wyobrażenie o świecie, moje plany i to, co uważałam za rzeczywistość.
Zawsze ma się coś do powiedzenia i pomyślenia. Coś tam w głowie każdy z nas ma. Każdy widzi świat na swój sposób. I zbiera sobie te swoje myśli, wyobrażenia w małej szklanej kostce do gry w monopol. Aż w końcu zauważa szybę - za którą prócz innych kostek jest przestrzeń. Coś zupełnie innego od naszego postrzegania świata, od naszych ideałów i nadziei. Prawdziwa rzeczywistość. I ktoś staje przed dylematem. Zostać w swojej pięknej, ale złudnej kosteczce, czy zbić szybę i posmakować prawdziwego życia. Zmienić wszystko i dołączyć do realnego świata, pełnego przecież kłamstw, oszustw i machloi, czy odciąć się od tego i zostać bezpiecznym w swoich sześciu ścianach, gdzie świat jest dobry, a ludzie się kochają.
Skrobię tę szybę. Boję się ją rozbić. Przecież wrócić będzie ciężko. Wycięłam sobie scyzorykiem taką małą dziurkę, przez którą na razie mogę podglądać rzeczywistość. Tylko wiem, że długo tak się nie da. Nie da i już.
I skąd mam wiedzieć, że to, co jest poza moim wyobrażeniem, nie jest ograniczone kolejną ścianą? Skoro rzeczywistość nie istnieje, to po co się w nią pchać? Żeby pewnego dnia znów stanąć przed koniecznością wyboru, który zmieni całe nasze życie? Żeby się przekonać, że są miliony poziomów rzeczywistości?
Bezsens mnie zaczyna ogarniać nieco. Za dużo pytań, za dużo myśli. Idę więc zjechać po białej łące. W końcu sobota.
Zawsze ma się coś do powiedzenia i pomyślenia. Coś tam w głowie każdy z nas ma. Każdy widzi świat na swój sposób. I zbiera sobie te swoje myśli, wyobrażenia w małej szklanej kostce do gry w monopol. Aż w końcu zauważa szybę - za którą prócz innych kostek jest przestrzeń. Coś zupełnie innego od naszego postrzegania świata, od naszych ideałów i nadziei. Prawdziwa rzeczywistość. I ktoś staje przed dylematem. Zostać w swojej pięknej, ale złudnej kosteczce, czy zbić szybę i posmakować prawdziwego życia. Zmienić wszystko i dołączyć do realnego świata, pełnego przecież kłamstw, oszustw i machloi, czy odciąć się od tego i zostać bezpiecznym w swoich sześciu ścianach, gdzie świat jest dobry, a ludzie się kochają.
Skrobię tę szybę. Boję się ją rozbić. Przecież wrócić będzie ciężko. Wycięłam sobie scyzorykiem taką małą dziurkę, przez którą na razie mogę podglądać rzeczywistość. Tylko wiem, że długo tak się nie da. Nie da i już.
I skąd mam wiedzieć, że to, co jest poza moim wyobrażeniem, nie jest ograniczone kolejną ścianą? Skoro rzeczywistość nie istnieje, to po co się w nią pchać? Żeby pewnego dnia znów stanąć przed koniecznością wyboru, który zmieni całe nasze życie? Żeby się przekonać, że są miliony poziomów rzeczywistości?
Bezsens mnie zaczyna ogarniać nieco. Za dużo pytań, za dużo myśli. Idę więc zjechać po białej łące. W końcu sobota.
21 lis 2008
Stuck in a moment
I piątek kolejny jesienny przekolorowo niebieski. Słońce daje. A mi zapałki by się przydały. Bo zasypiam na stojąco. Ach to zmęczenie, brak snu zaczyna boleć. Jakże się zapomniałam. Przecież cieszę się, jest FAJNIE. Zapomniałam się na chwilkę. Często zapominam się ostatnio. Gdy po głowie pałętają się myśli takie jedne z drugimi.
Dostałam różności takie.
Szwaken, niczym opętana. Iść czy nie iść? Oto jest pytanie. Jeszcze trochę, minutę. I zaraz się spóźnię. Ostatni raz rezygnuję z zajęć, obiecuję.
No bo przecież są ważniejsze rzeczy na świecie. Hokej na przykład jest ważniejszy.
Poza tym - niemożliwe - pech mnie dopadł. Cały tydzień, z wczorajszym apogeum w wiadomym pubie osiedlowym. Fizyka lubi się psuć.
A chance to breathe
While sittin' at a red light
You look around
Reflectin' on your life
A chance to think
Am I drinkin' too much
Should I keep goin'
Lose the life that I love
A second glance
While sittin' at a red light
Dostałam różności takie.
Szwaken, niczym opętana. Iść czy nie iść? Oto jest pytanie. Jeszcze trochę, minutę. I zaraz się spóźnię. Ostatni raz rezygnuję z zajęć, obiecuję.
No bo przecież są ważniejsze rzeczy na świecie. Hokej na przykład jest ważniejszy.
Poza tym - niemożliwe - pech mnie dopadł. Cały tydzień, z wczorajszym apogeum w wiadomym pubie osiedlowym. Fizyka lubi się psuć.
A chance to breathe
While sittin' at a red light
You look around
Reflectin' on your life
A chance to think
Am I drinkin' too much
Should I keep goin'
Lose the life that I love
A second glance
While sittin' at a red light
16 lis 2008
12 lis 2008
Lost?
Just because I'm losing
Doesn't mean I'm lost
Doesn't mean I'll stop
Doesn't mean I'm across
Just because I'm hurting
Doesn't mean I'm hurt
Doesn't mean I didn't get what I deserve
No better and no worse
I just got lost
Every river that I've tried to cross
And every door I ever tried was locked
And I'm just waiting till the shine wears off
You might be a big fish
In a little pond
Doesn't mean you've won
'Cause along may come
A bigger one
And you'll be lost
Every river that you tried to cross
Every gun you ever held went off
And I'm just waiting till the firing starts
And I'm just waiting till the shine wears off
7 lis 2008
Forza Juve!
Tak, tak - wracają najlepsze chłopaki na świecie. I przepowiadam wszem i wobec - Juventus wygra LM, ha!
Bo w końcu "błogosławieni, którzy cierpieli niesprawiedliwości" czy jakoś tak. Wiadomo, o co cho i ten.
Subskrybuj:
Posty (Atom)