26 lis 2009

Nocne

Wow, after I jumped it occurred to me life is perfect, life is the best,
full of magic, beauty, opportunity... and television... and surprises,
lots of surprises, yeah. And then there's the best stuff of course, better
than anything anyone ever made up, 'cause it's real.

You take a stranger by the hand,
a man who doesn't understand
his wildest dreams.

You walk across the dirty sand,
and offer him an ocean
wide he's never seen.

Maybe I was blind, alright,
a man of close mind.
Maybe I was dumb,
but what I forgot to say,
if you didn't know,
is never let me go,
never let me go,
never let me go,
never let me go.

You run from love and don't believe,
unless it catches you by the ear,
and even then you struggle.

From Red lsland across the strand,
your footprints still they are in the sand,
everything else washed away.

I may not be alone, oh I,
I may have found my home,
I may have lost my way,
but what I forgot to say,
if you didn't know,
is never let me go,
never let me go,
never let me go.





- Is someone there?
- No, just an echo.


feel like an accident waiting to happen. like old useless tree with some new roots.
feel like i don't know again. don't know which side i am on. don't know my right from left. or my right from wrong. i forgot that just couse you feel it doesn't mean it's there. so many reasons, so many ways. but i am not moving. don't want to. staying. just gotta find new impulse. yeah i think i feel good.



'The strangest thing has happened. I really missed my dog. That's never happened to me before. You know, on a long tour you do hear people saying they miss their pets. I never have. But last night I started really missing my dog. It's very odd, cause I don't have a dog'


yes, it's all about Bono's dog.

23 lis 2009

Dwie rozmowy miały miejsce ostatnimi dniami.

Pierwsza moralizująca. Wszystko pięknie. I ależ ja rozumiem! I ja to wszystko wiem! I wiem nawet, że jestem zajebista i że tutaj różni tacy kradną mój najlepszy czas. I że marnuję energię, i że powinnam wszystko olać i iść na przód. Tylko jakże może mnie pouczać ktoś, kto postępuje dokładanie tak samo jak ja. Się pytam.

Druga uświadamiająca. Zupełnie przypadkowa analogia. Daje do myślenia. Wbrew pozorom wszyscy jesteśmy tacy sami.


A teraz pora na oczyszczenie organizmu. Żeby było zdrowiej.

20 lis 2009

Chyba mi przeszły całe te głupoty i zagrania poniżej pasa i łażenie po nocach i studia i chyba nawet hokej przeszedł. Chociaż nie wiem, może nie poszłam dzisiaj tylko dlatego, że oddałam kurtkę do pralni, a mecz był na wyjeździe?

Posklejałam opowieść w całość, zapakowałam do kartonika i zaadresowałam na pierwszy lepszy adres. Dzisiaj tak sobie przemyślałam sprawy te i owe. Koniec. Zaczynamy od innej strony, w innym celu. I w innym stylu. To wszystko wina tego miasta, które wyzwala w tobie najgorsze instynkty i tę potrzebę posiadania tego, czego nie powinieneś mieć.

Wiesz, jakie to dziwne i miłe, jak uśmiechnie się do ciebie ktoś, kto się nigdy do nikogo nie uśmiecha? Aż się wzruszyłam. A to mi się rzadko przecież zdarza. I potem jakieś dziecko małe takie w wózku powiedziało do mnie: „mama”. A ja pomyślałam: „O kurwa!”.

I karuzela gna. I raz i dwa i trzy, czujność śpi, trochę mdli, i wcale nie jest zimno mi.



And that’s the point. Jest piątek, jest syf w mieszkaniu. Totalny chaos i burdel jak nigdy. Otoczenie tym razem nie oddaje mojego nastroju jednak. Bo wszystko jest w najlepszym porządku, w końcu poukładałam sobie coś tam w głowie. Otrzeźwiałam i wiem, czego nie potrzebuję. Tak. Tymi dniami jest względny spokój. Amen.

16 lis 2009

Funky Stonky z Łonky

gdzież jest moja moralność. znalazł kto? szukam i nie widzę. myślę, że pora pójść do kościoła przez duże ka. lub też do klasztoru. również przez duże ka. żeby mnie tam tak zamknęli, co bym się nauczyła pokory czy czegoś takiego. o moralności, wróć. o poczuciu przyzwoitości, wróć. o pamięci okropna, wróć.
jak to głupie. kiedy wiesz, że robisz coś złego, a w ogóle cię to nie obchodzi. nie czujesz zła. średnio przejmujesz się, co myślą ludzie o ekscesach. byle wyjść na swoje. siebie nie pojmuję, nie ogarniam. kiedy mi się tak w głowie poprzewracało, nie pamiętam. niechże już będzie grudzień. wiem, co by mi na te pożałowania godne zachowania pomogło.
dzisiaj terapii dzień pierwszy. w końcu ktoś mi powie, co zrobić ze swoim życiem.




wszyscy pytają, jaki jest Berlin. Berlin jest smutny. Przygnębiający. Powinnam tam zamieszkać. Za karę.






I jeszcze kilka spostrzeżeń ostatnich dni:

1. Boże! Ja NIE MYŚLĘ!! Zero odpowiedzialności, zero przejmowania się konsekwencjami czegokolwiek.
2. Mam zmarszczki. Jeszcze nie takie, jak moja współlokatorka, ale jednak. Podobno od śmiania się. Jakbym też miała powody do śmiechu.
3. ŁąkiŁan zdobędzie nie tylko polskie (ba! światowe!) łąki, ale też pola, lasy i autostrady. Za sto lat będę opowiadać robalom w moim grobie, jak to razem z Bonkiem ograliśmy Paprodziada w piłkarzyki.



4. Alkohol i inne używki usuwamy z życia (wyłączając okazje specjalne).
5. Jestem jednak trochę fajna.
6. Rozmyślałam nad organami ludzkimi nieco. Takie serce na przykład. Tak przeceniane i wplecione we wszystkie kultury jako coś super świetnego. O ja, moje serce, o ja, mam złamane serce, o ja, on jest bez serca, o ja, serduszko puka w rytmie cza-cza. Moje drogie dzieci, serce jest mięśniem. Kawałkiem mięcha, mniam mniam.
7. Wyjazd do Berlina mimo wszystko był dobry.
8. Muszę zmienić kolor soczewek. Zbyt niebieskie te moje oczy jakieś.

21 paź 2009


Boston 2001


Amsterdam 2009, 20 lipca.

nie mogę się uwolnić od tych dwóch, no nie mogę. sometimes i feel like i dont know, ultraviolet hanging over my bed. Sometimes I feel like I don't know, sometimes I feel like checkin' out. I want to get it wrong. Can't always be strong. Feel like trash, you make me feel clean. I'm in the black, can't see or be seen.
There is a silence that comes to a house where no one can sleep.
Zresztą caly Ultraviolet jest poezją. Siedzi to i Gone też. Niczym wirus, nieżyt nosa i te inne potwory, które atakują mój uklad odpornosciowy.
IMNOTCOMINGDOWN. I get to feel so guilty, got so much for so little. Then I find that feeling just won't go away. Holding on to every little thing so tightly till there's nothing left for me anyway.
I wanted to get somewhere so badly I had to loose myself along the way. I change a name but that's okay... it's necessary. And what I leave behind I don't miss anyway.
Cos I'm already gone. Felt that way all along. Closer to you every day, didn't want it that much anyway.
I am taking steps that make me feel dizzy then I get to like the way it feels. And what I thought was freedom is just greed. Goodbye. And it's emotional. Goodnight. I'll be up with the sun. IMNOTCOMINGDOWN.

Hmm... Czy wódka jest w stanie zabić chorobę?

Co tu począć?

Nie. Nie idź!


W sumie.. Bo i po co mialabym tam isc? Zima jest, ciemno jest, jutro zajęcia. No i trzeba zabrać dynie.. Wódka poczeka. Zresztą nie lubię wódki. Nie lubię.

Ale mnie kosci bolą. I glowa. I wszystko w srodku. Gardlo. Krtań. Oskrzela. I lewa ręka, w której pojawila się dziura. Jakos tak nóż się wbil. Sam. Nie ma wychodzenia, siedź i się ucz.

Normalnie nie poszlabym. Normalny czlowiek siedzialby w domu. Tak. Phi, normalność jest linoskoczkiem nad otchłanią anormalności, jak powiedzial slynny pan. O nie, zaczynam filozofować. Koniec.

19 paź 2009

czuję, że ruszam. ruszam razem z nowym rokiem akademickim. ruszam z wolna z kopyta kulig rwie. na przód. jednak idę. nowe pomysly na siebie. chcę w sam srodek buszu. chcę na pustynię. chcę pod te akacje i do tych glinianek. i do tych wieżowców i tych slamsów. do kontrastu. mdleć z glodu i przejedzenia. umierać z gorąca i zimna. tonąć w slońcu i spalać się w oceanie. szukać chwili.
dotknąć sloniątka w Tanzanii, zbudować chatę w Kenii, zrobić zastrzyk w Etiopii, znaleźć zloże ropy w Nigerii. lapać stopa w Arizonie. zagrać w reklamówce platków sniadaniowych w Los Angeles. wziąć slub w Las Vegas z kims, kogo następnego dnia nie będę pamiętala. dać się postrzelić w Nowym Jorku. uratować kota przez tornatem w Nowym Orleanie. napić się wódki w pociągu relacji Moskwa-Pietuszki. obudzić się nad Bajkalem. zlowić rybę na Alasce. wpasć w szpony Trójkąta Bermudzkiego. przejechać kangura. a potem usiąsć w Fez i zaspiewać. lights flash past like memories. a speeding head, a speading heart, i'm being born, a bleeding start. head first, then foot. or?

dygresja. nie lubię tego glupiego powiedzenia, że cudze chwalicie, swojego nie znacie. znam swoje i swojego nie chwalę i chuj patriotom do tego. koniec dygresji.

jest tyle miejsc, których nigdy nie zobaczę. tylu ludzi, których nigdy nie spotkam. tyle rzeczy, których nie zapamiętam.

i tyle miejsc, które na mnie czekają. tylu ludzi, których jeszcze poznam. tyle rzeczy, których nigdy nie zapomnę.

koniec zamartwień i użaleń. it's hard to stay mad when there's so much beauty in the world.

15 paź 2009

jebie tu fermentacją chmielu i cebulą. październikowy syf.
deszcz wali wali i zawierucha puka i zimno mi w tym miesiącu w tym kraju. ogranęlo się co się ogarnąć mialo i jedziemy z koksem. jeszcze tylko parę przemysleń. nie pozwalam sobie na frywolosc. zarabiam na mysleniu i poznawaniu nowych ludzi. jak radzi Paul jakis tam - kradnę. kradnę, jakie to urocze, jak znalezienie poziomki. tylko czym się różni znalezienie poziomki od znalezienia trufla. szukaczem? natura ludzka i swińska niewiele się od siebie różnią. swinia mniej spieprzy. innych różnic nie widzę.

irytacje imitacje, nihil novi, 00.39, nie będzie z tego niczego dobrego. schnie mi oko. i ani kszty rozumu. gatunek ludzki przeidiotyczny jest, nie mam sily bić się z pseudonormalnoscią. wscieka mnie ulica i wszystko, laduje magazynek i strzelam bang bang jak z procy. oh i am so clever i am so clever i am so clever so clever. ego mnie przeroslo. teraz cos musi się nie udac. musi. bo nie zdzierżę.
nie smakuje mi piwo. chyba minęly te lata, kiedy lubi się smak piwa. alkohol w ogóle fuj się stal. wcale nie dlatego, ze musial czy powiedzial ktos czy nakazal. zdejmuję okladkę i zaczynam czytac, lubię czytać. piwo i te inne toksyny. brudzi to krew i psuje srodek. i znudzilo mi się. jak wszystko. jak studia, jak miasto, jak ludzie, jak obcokrajowcy. pora na kolejne czary mary. a potem herbata.