31 paź 2008

Argentino

Wyglądaliśmy kiedyś starzej. A te pociągi odjeżdżają. W kółko i znowu i zapełnione różnościami są. Ach owe różności. Rzeczywiście potencjalne zalążki piekła. Łatwo godzimy się na rzeczywistość. Może dlatego, że przeczuwamy, że nic nie jest realne. Względność i głupota. A człowiek? Cokolwiek się zdarzy człowieczkowi, od urodzenia aż do śmierci, jest przez niego samego z góry zdecydowane. Tak. Każde zaniedbanie jest świadome, każde przypadkowe zetknięcie zaplanowanym spotkaniem, każde upokorzenie karą, każda porażka – tajemniczym zwycięstwem, każda śmierć – samobójstwem. Zgoda, Borges mądrym człowiekiem był. I jeszcze te zalążki zła wcielonego. Nie ma na świecie nic, co nie byłoby potencjalnym zalążkiem piekła. Twarz, słowo, telewizja, autobus, egzamin. Każda z tych rzeczy może doprowadzić do szaleństwa, kiedy nie można się od niej uwolnić.
Wszystko byłoby takie proste. Raz, dwa, trzy, żyjmy długo i szczęśliwie. Nie umierajmy na raka, w ogóle nie umierajmy. Trzeba mieć tylko pasję. Życie pasji wymaga, zdecydowanie. Może pora poszukać czegoś innego? Dwa miesiące w jednym miejscu to dłużej niż długo. Zaczynam upodabniać się do swoich wrogów. Jak zawsze.

I za dużo czytam.

26 paź 2008

Filister

<Każdy dzień jest miniaturą życia - każde przebudzenie i wstawanie miniaturą narodzin, każdy rześki poranek miniaturą młodości, a każde położenie się do łóżka i zapadnięcie w sen miniaturą śmierci.>>
Filozofowania ciąg dalszy. Moje poranki, taaa.. Cieszcie się dobrym nastrojem, zdarza się rzadko.