21 lip 2013

next day

Brakuje mi weny i pomysłów na życie. Powoli wszystko się toczy, tak równomiernie i spokojnie. Nie mam stresów, poza tymi w pracy. Nie mam czasu na nic i odwlekam podjęcie decyzji o wyprowadzce z kraju.

Aktualnie szukam męża. Profil kandydata nie jest zbytnio wymyślny. Najważniejsze, żeby był Niemcem i był po pięćdziesiątce. Reszta podlega negocjacjom.

Toruń we mnie już umarł i został zdeptany i zmieszany z błotem. Cieszy mnie nawet chwilami Trójmiasto.

I piszę te listy motywacyjne do gigantów światowego biznesu, łudząc się, że ktoś do mnie kiedyś zadzwoni. To też problematyczne, bo nie odbieram już telefonów od obcych numerów.

On and on and on again. Czuję starość za rogiem, ale przynajmniej dobrze się czuję. W sensie względnie dobrze, bo dzisiaj o mało co nie wpadłam do bagna wraz z rowerem. A tak to cóż, wróciłam do samej siebie. Z tym że zdrowie już nie to i zamiast piwa piję herbatę. Ale jestem nudna.