29 lis 2012

zbyt nisko, by spadać

jakże nie odpukałam w niemalowane drzewo ostatnich zdań! jak się działo dobrze i nudno przez ostatnie tygodnie, tak dzisiaj oto wszystko poszło się doszczętnie jebać.

więc oto zaszło słońce i pojawił się przede mną tak zwany szef. szef mimo wieku dojrzałego często zachowuje się jak rozkapryszony dzieciak, co w sumie jest zrozumiałe, gdyż jest mężczyzną. ja do najlepszych pracowników nie należę. wynika to z wielu rzeczy, między innymi z tego, jak mnie kiedyś potraktowano w owej pracy, wypłacając dużo za mało pieniędzy - ponieważ tabela prowizyjna nie przewidywała prowizji powyżej kilkudziesięciu tysięcy. niby nic, ale nadal wspominam to ciepło. więc szef się pojawił i niedbale rzucił jakieś zaczepialskie pytanie w stylu: "pada?". krótka rozmowa, trochę krzyków, trochę milczenia i tak oto od jutra szukam nowej pracy. w zasadzie od poniedziałku. w zasadzie tak naprawdę to muszę tam jeszcze chodzić do 10-ego, bo jestem pewna, że inaczej wypłaty na oczy nie zobaczę.


scena ta wkurwiła mnie niesamowicie, więc pojawiła się ochota na piwo. fajnie wszystko umówione, idziemy do miasta. wtem zostałam wystawiona. wkurwiłam się jeszcze bardziej i stałam się niemiła. koniec dobroci, pomyślałam. koniec wszystkiego. tak się jakoś zebrało. przypomniało mi się, że przecież mnie się  nie olewa. a zapomniałam o tym przez ostatnie kilka miesięcy.


obie te sytuacje podświadomie zaczęły w mojej głowie kreować obraz Kaszub. pomyślałam, że chcę do mamy. nie na weekend. chcę zostawić Toruń i wrócić do domu.

a teraz słucham już tylko domowych melodii i płaczę. ze szczęścia.

28 lis 2012

Jak lizać rany celnie zadane
Jak lepić serce w proch potrzaskane
Jak suchy szloch w tę dżdżysta noc

Jak biec do końca, potem odpoczniesz, potem odpoczniesz
Cudne manowce, cudne manowce, cudne manowce


U mnie dobrze wbrew pozorom. A jak jest dobrze, to nie ma o czym pisać.