2 sty 2013

wrong kind of place

Chlip chlup rozmyślam o przyszłości, gdyż nad przeszłością i rozlanym mlekiem nie ma co myśleć czy płakać. Przegrać tak z kretesem, tego się nie spodziewałam. Cóż, nie ja jedna. Choć nie ukrywam - ciężkie dla mnie chwile nastały, pełne snu w środku dnia i nieprzespanych nocy. Głowa mi pęka z migreny, kości łamią wszystkie nie wiem z czego, pałętają się myśli po mnie wszędzie i nie jestem w stanie wykazać się nawet krztyną kreatywności. Nawet nowy szef pierwszego dnia pracy powiedział, że słabo wyglądam i odesłał mnie do łóżka. Chyba więc jest ze mną naprawdę źle. Jeść mi się nie chce, palić mi się nie chce, pić mi się nie chce. Jest smutno i pusto i zimno w tym roku. Jakże bym chciała go przespać i udawać, że mnie nie ma. Wygląda na to, że spędzam w Toruniu ostatnie chwile. Chcę do domu. W tym mieście już niczego dla mnie nie ma. Do widzenia.