3 paź 2013

I still catch myself feeling sad about things that don't matter anymore

Tak mnie wciągnęło bezrobocie, że nie mam na nic czasu. Jutro o świcie po raz kolejny przemierzę trasę Gdańsk - Berlin. Tym razem mam zamiar wrócić zapłodniona. Albo jeszcze lepiej - nie wrócić wcale. Nieco to problematyczne i skomplikowane, ale czego w życiu tak naprawdę potrzeba poza dobrą muzyką, jedzeniem, alkoholem i zajebistym Niemcem.


I tak właśnie jak napisałam. Tyle rzeczy minęło i nie obchodzi mnie totalnie, a jednak dzisiaj złapałam się na dziwnym smutku. Było to tuż po wyjściu z dworca w Gdańsku, kiedy do autobusu wsiadłam i kierowca zapytał, dokąd chcę jechać. Powiedziałam, że do Torunia. A to nie była prawda. I ten autobus wcale nie do Torunia nie jechał. Wręcz przeciwnie. I taka nostalgia mnie ogarnęła jak poprzednio. Bo przecież spędziłam tydzień września w Toruniu.

Ale tak naprawdę... To wszystko nieważne. Teraz jest Berlin, jest Hamburg, jest obsesja. I korzystam, póki trwa.