5 kwi 2013

3 kwi 2013

kurwajegomać

Nie no, kończą mi się już pomysły na wytłumaczenie dla zarówno swych własnych głupot, jak i głupot osób trzecich. Jestem nienormalna i solidnie powinnam dostać po łbie. Kiedy już zaczyna być dobrze i miło, to cóż ja robię - a totalną maskaradę sobie urządzam! Czemu by tak nie zjebać trzech miesięcy użerania się z samą sobą, czemu by nie? Na to w tym samym czasie zgrywa się inne coś, co mnie wkurwia już maksymalnie, chociaż nie powinno, i dostaję jakieś telefony w środku nocy i mam odpowiadać, co o tym myślę. Że jeszcze kurwa teraz to ja jestem zła i okropna, ale "tak w ogóle" wszystko jest po staremu. Ja jebię, no nie dam rady, nie ogarnę tego, nawet nie będę próbować. Co z tym moim mózgiem jest nie tak. Mam jakąś kurwa znowu obsesję. Takie głupie niepotrzebne epizody, o których nawet nie powinnam wiedzieć, wpychają mi do głowy myśli różne. I no kurwa, już nie wiem, co mam robić. Pracą sobie tego nie zastąpię, bo jest mimo wszystko chujowa, jak się dzisiaj okazało. Alkohol mnie zdradził i sprowokował do zrobienia głupoty kompletnej, więc nie będę się z nim póki co kumplować. Nie chce mi się mieć hobby. W ogóle nie jestem w stanie się niczym zająć. Kurwa no. A tak mi dobrze szło. Boże chcę, żeby czas teraz albo się cofnął, albo przyspieszył. Byle by nie być w tym momencie, tutaj i teraz. Naprawdę mi okropnie. Najgorzej tak. W sensie - gorzej jeszcze nie było. Mam kryzys jak stąd do Ugandy.