25 sie 2011

miasto mnie pożarło. wywiozłam cały dobytek hen na Pomorze. jednak pewnego dnia wstałam z mocnym postanowieniem powrotu. wylazłam z łóżka, włączyłam komputer i wysłałam jakieś 10 CV. zadzwonili po dwóch godzinach.

zadomowiłam się na nowo w grodzie Kopernika. mam tak zwaną pracę. mój dzień wygląda teraz następująco:
- o godzinie 8.00 wstaję z łoża;
- od 10 do 12 mam szkolenie (czytaj: siedzę na dupie w sali konferencyjnej w kamienicy bez klimatyzacji, słucham pierdolenia o rzeczach, które nie sprawdzają się w praktyce i piję kawę);
- od 12 do 13 idę do samochodu;
- od 13 do 14 piję drugą kawę;
- od 14 do 16 jeżdżę samochodem po lasach całego województwa;
- od 16 do 19 chodzę po swoim terenie, w tym przez jakieś 30 minut pracuję;
- od 19 do 21 wracam lasami do centrum.

o 21.30 wchodzę na chatę wyczerpana.

no. i nie trudnię się prostytucją.