20 gru 2009

materiał geneteczny

przedstawię tutaj oto krótki zarys wczorajszej rozmowy. tym razem nie ja jestem jej bohaterką, ale moja nowa nieco mocno wcięta koleżanka. sytuacja następująca. idziemy na papierosa, fuj. zaczyna się rozmowa na temat lęków egzystencjalnych i naszych przyszłych dzieci. koleżanka nowa ma dużo więcej lat ode mnie, więc po moich wyznaniach w stylu 'bo ja jednak chcę mieć dziecko, potrzebny mi tylko dobry materiał genetyczny', koleżanka stwierdziła, że mój pomysł jest świetny. ale nie była pewna, co mogą sądzić na ten temat osoby płci przeciwnej. dlatego też postanowiła to sprawdzić. akurat napatoczyli się jacyś studenci, na oko rok piąty bądź szósty. rozmowa.

- słuchaj, mogę zadać tobie osobiste pytanie? co byś powiedział, gdybym podeszła do ciebie i powiedziała, że chcę mieć z tobą dziecko?

co ciekawe, studenci w liczbie czterech wcale nie byli zaskoczeni. dalsza część rozmowy.

- no ale po co?
- po prostu jak tak na ciebie patrzę, to myślę, że jesteś świetnym materiałem genetycznym. a facetom i tak chodzi tylko o seks.
- wiesz co, nigdy nikt mi czegoś takiego nie powiedział. to jest największy komplement, jaki kiedykolwiek usłyszałem. (?!) mogę się poświęcić i zrobić tobie dziecko. ale nie będziesz chciała żadnych alimentów?

rozmowa rozkręciła się, pozostali również włączyli się do dyskusji. i wiecie co, było pół na pół. grupa może mało reprezentatywna, ale złożona tylko z dobrego materiału genetycznego. 50% facetów nie miałoby nic przeciwko. to drugie 50% było bardziej pragmatyczne ("i co, potem spotkam cię na ulicy z moim synem i będę wiedział, że to jest mój syn, nawet bez alimentów"). doprawdy zastanawiające.

dziwny jest ten świat.

Brak komentarzy: