22 wrz 2008

Harry Rivers

Przecież wiadomo - są rzeczy, myśli i pomysły, na które nawet ja bym nie wpadła. Niemożliwością jest. Nawet nie pamiętając logicznym myśleniem można dojśc do wniosku, że opcji aż tak totalnej namacalnej głupoty nie ma. Wątpliwości jednak zawsze plączą się między palcami. I żyj tu i chodź po świecie wątpiąc w swój własny rozsądek czy jak to tam zwą. Ach te luki pamięciowe, dolegliwości starcze lub wręcz przeciwnie. Es jak stresss.

Znów stchórzyłam. Zależy od punktu widzenia. Wróciłam bowiem do politologicznego prania mózgu. Wysiłkiem niewielkim. Kolejny rok więc co najmniej dwukierunkowo powoli pora zaczynac. Ciężko piekielnie rzucic. Jeszcze mocniej ciężko zostac wyrzuconym. I czas jakoś zanadto się rozciąga. Rok, drugi, trzeci, niespodzianka. I żegnajcie hulanki swawole.

Jakoś. Jest jakoś.
Aż się cieszę czasami obecnymi wakacyjnymi. Nie chcę na studia. Siedźmy, odpoczywajmy, bawmy, myślmy, pijmy, mówmy i nie wracajmy dokądkolwiek. Smętnie a niechętnie tracę wrzesień. Najzewszystkich miesiąc.

3.11 w tej części świata. Pora pospac.

Brak komentarzy: