19 sty 2009

Yellow monday

Dzisiaj podobno najsmutniejszy dzień w roku.
"19 stycznia to najbardziej nieszczęśliwy dzień w roku. Według psychologów mamy mieć dzisiaj wszystkiego dosyć - będziemy ubolewać na brak pieniędzy, dotykające nas choroby oraz całe zło tego świata.
Psychologowie mówią, że „blue monday” (dosł. smutny, przygnębiający poniedziałek) wyznacza taki dzień w roku, gdy kumulują się wszystkie niekorzystne zdarzenia: niskie nasłonecznienie, świadomość niedotrzymania postanowień noworocznych, a także czas, który upłynął od Bożego Narodzenia, gdy kończą się terminy płatności pożyczek związanych z zakupami świątecznymi".

A ja, jako że zawsze należałam do tych dziwaków i ludzi "innych", obwieszczam, że dzisiaj właśnie słońce zaświeciło jak nigdy. Moje doły poszły w kąt i uśmiałam się i śpiewam.
Swoją drogą - mam teorię. Bo nastrój jest jak gospodarka kapitalistyczna. Hossa, bessa, i tak w kółko. Musi być gorzej, żeby mogło być lepiej. I ten. Musi spaść się na dno, podobno. Ja już tam byłam. I leżąc między dwoma samochodami ciężko było mi wstać. Potem tylko wielka czarna dziura. Apogeum.
Moja winda jedzie do góry od dzisiaj. Na piętro numer 13 poproszę.


Więc powinnam się uczyć. Hmm. No tak, sesja. Już, już, moment. Najpierw tylko wymyślę satysfakcjonującą mnie i innych odpowiedź na jedno z najgłupszych i najmniej lubianych pytań. Bo jak tu odpowiedzieć coś mądrego/inteligentnego/ciekawego/cokolwiek na pytanie: co słychać? Często ostatnio ludzie pytają mnie, co słychać. Dzisiaj 3 razy, wczoraj 3 razy, w sobotę co najmniej 4 razy. Bo co u mnie słychać? Przecież nie odpowiemy jednym zdaniem, co się stało w ciągu minionego dnia, tygodnia czy miesiąca. Zresztą pytający wcale nie oczekuje odpowiedzi. Pytamy z grzeczności czy czegoś tam. Więc mówimy, że w porządku, że fajnie, że ten. Ale co to za odpowiedź? (O ja, naprawdę odwlekam naukę jak tylko mogę).

- Chyba komplikujesz sobie życie rozmyślając o takich bzdurach.
- Ale to przecież poważny problem!
- Co słychać?
- No. W porządku, mam sesję i pękło mi kolano.
- I okej. Odpowiedź gotowa.
- Nie, nie, zbyt negatywne myśli sprowadza.
- No więc?

Jak tylko uporam się z tym problemem, będę do upadłego słuchać nowego singla U2.

A potem się pouczymy. I pójdziemy z rozpieprzonym kolankiem do pana doktora.

Brak komentarzy: